czwartek, 26 stycznia 2012

ciastko? karmel? czekolada!

Joanne Harris, „Czekolada”
Wydawnictwo Prószyński i S - ka, Warszawa 2001 r.

          Czy jest ktoś, kto nie widział „Czekolady” z boskim Johnym D.?;) Myślę, że nie;) Film jest przepyszny – nie tylko dzięki aktorskim talentom. Czekolada leje się w nim strumieniami, wszędzie jej pełno! Tu pralinka, tam parujący kubek, a w tle trufle, pralinki, rondle z magicznym napojem… Ślinka mi cieknie na samą myśl o tych pysznościach.

               Do książki podchodziłam z rezerwą – myślałam, że trafię na banalną książkę dla kobiet, że czekolady będzie w niej jak na lekarstwo. Pomyliłam się, na szczęście:) Magia smaku i aromatu, które wprost emanują ze stron książki były nie do przezwyciężenia. W życiu nie pochłonęłam tyle kostek czekolady (i orzechów;P), co przy tej książce. po raz pierwszy w życiu tak się zaczytałam, że przegapiłam swój przystanek. O tym, że czas przy lekturze dobrej książki pędzi niemiłosiernie miałam okazję przekonać się nie raz i nie dwa, ale tym razem… po raz pierwszy w życiu tak się zaczytałam, że przegapiłam swój przystanek;)

„Karnawałowa parada się skończyła. Raz w roku ta wieś jaśnieje przelotnym blaskiem, ale teraz ciepło zmieniło się w chłód, ludzie się rozchodzą. Przekupnie pakują swoje markizy i gorące półmiski, dzieci wyrzucają papierowe stroje i ozdoby. Przeważa nastrój zakłopotania, zawstydzenia po nadmiarze hałasu i kolorów. Podobnie latem ustaje deszcz, wsiąka poprzez spieczone kamienie w spękaną ziemię, prawie nie zostawiając śladu. W dwie godziny później Lansquenet-sous-Tannes jest znowu niewidoczne jak zaczarowana wioska, która ukazuje się tylko raz na rok. A co do tej parady, jest tak, jakbyśmy wcale jej nie oglądały.”

               Ludzie, choćbym nie wiem jak stateczni i pewni, że nic lepszego ich spotkać nie może, ludzie szczęśliwi, oddani pracy, osoby zastraszone i potulne niczym myszy, dewoci i włóczędzy, dzieci, starzy – wszyscy oni żyją w maleńkim Lansquenet – sous – Tannes. Mieścina, rządzona przez księdza o zbyt wysokich aspiracjach, w Środę Popielcową przyjęła w swoje objęcia dwie nowe osoby. Hm, „przyjęła” to jednak za duże słowo. Jeszcze raz:
            
               Mieścina, rządzona przez księdza o zbyt wysokich aspiracjach, w Środę Popielcową zyskała dwie nowe mieszkanki. Vianne i Anouk Rocher wprowadzają się do mieszkania po piekarzu, remontują piekarnię.  Póki mieszkańcy miasteczka myśleli, że znów będą mieć własną piekarnię – póty nikt nie szukał zwady. A tu taki klops! Podczas gdy Wielki Post trwa w najlepsze, matka z córką otwierają chocolaterie. Nęcą sąsiadów słodkim zapachem, wodzą na pokuszenie dzieci i dorosłych. Zachęcają do zwierzeń, zawiązują znajomości, próbują wyręczyć Boga w rozwiązywaniu małżeńskich problemów, leczą i przyprawiają niemal o ból zęba. Przy drzwiach zaczarowany woreczek – żeby odgonić zło, za plecami magiczne gesty, odrobina czarów dosypana do filiżanki kawy z gałką muszkatołową. I młoda w właścicielka, która w przedziwny sposób zawsze wie, jakie słodycze będą smakowały każdemu z jej gości i klientów. Wszystko to pod czujnym okiem tamtejszego proboszcza. Ależ on się piekli! Jakże to? Jego wierni parafianie zamiast pościć po mszy niedzielnej pędzą po pralinki i pomadki do tej bezbożnicy! Już on sprowadzi zbłąkane owieczki na właściwą drogę!

               Oj Vianne, narobiłaś sobie wrogów… Do kościoła nie chodzisz, mącisz w głowie potulnej mężatce, dzieci tuczysz, trzymasz ze starą wariatką, matce dziecko buntujesz, własnego do Boga nie dopuszczasz i jeszcze Cyganów popierasz…! Trzeba to skończyć!

               Znów coś poszło nie tak? Nie płacz Vianne, spójrz w karty. Pamiętasz jak robiła to twoja matka? Och, przestań, nic złego się nie stanie. Karta Śmierci? Powinnaś się cieszyć, przecież symbolizuje zmianę. Mówisz, że już nie chcesz uciekać, że nie chcesz być jak twoja matka? A pamiętasz, przed czym chciała cię chronić? Tak, właśnie, przed człowiekiem w czerni. Więc co zamierzasz? Odejdziesz stąd i zafundujesz swojej córce takie samo piekło jak to, przez które przeprowadziła cię twoja mama? O, widzę, że zrozumiałaś. Zostaniesz i będziesz walczyć, tak? Nie pozwolisz, by wiatr znów porwał was w nieznane? Dzielna kobieta.

               Pojawienie się samotnej matki, jej próby rozkręcenia w czasie Postu grzesznej kawiarenki La Céleste Praline to nic, w porównaniu z zamieszaniem, jakie wdarło się do Lansquenet z dniem przypłynięcia wodniaków. Armande Voizin (wspomniana „stara wariatka”), na złość zdewociałej córce i zięciowi łasemu na jej „majątek”, Cyganów czynnie wspiera, zaopatruje w żywność i wszelkie materiały, jakich potrzebują żeby podreperować łodzie. Razem z główną bohaterką trzymają sztamę, stawiają czynny opór złośliwej propagandzie księżulka Reynaud’a i jego świty. Zapraszają Roux i jego kompanów do swoich domów, proponują pracę. Szkoda tylko, że ich wysiłki nie na wiele się zdają. Drzwi sklepów, bary i kawiarnie nie chcą takich klientów.

               Vianne, popatrz! Pantoufle blednie. Myślisz, że Anouk znalazła tu przyjaciół i ten zmyślony wie, że już nie będzie go potrzebowała? Vianne, co zrobisz, gdy wiatr znów zmieni kierunek?

„Za oknem świt migocze daleko na szarzejącym horyzoncie. Mocno trzymam córkę, która zasypiając, łaskocze mnie kędziorami w policzek. Czy właśnie tego moja matka się lękała? - zastanawiam się, przysłuchując ptakom: pojedynczym kra kra z początku, potem całym chórom. - Czy od tego uciekała? Nie przed śmiercią, tylko od tysięcy maleńkich skrzyżowań jej życia z życiem innych, od zerwanych związków, od ogniw będących ogniwami wbrew samym sobie, od obowiązków? Czy przez tamte wszystkie lata uciekałyśmy od naszych miłości, przyjaciół, przypadkowych słów wypowiedzianych w przejściu, słów, które mogą zmienić kurs całego życia.”

               Duchy, czary, ludzie źli, ludzie dobrzy. Słodkie croissanty, gorycz kuwertury, cynamon, cukier i gałka muszkatołowa. Wiatr zapustów, szary i smutny post, wiara, herezje, miłość, nienawiść. Tarot, Śmierć i Kochankowie.

               Tabliczka czekolady kusi obietnicą słodyczy. „Czekolada” Joanne Harris karmi czytelnika słodyczą zabarwioną nutą goryczy. Losy Vianne i Anouk zależą od kapryśnego wiatru. Co wygra: dobro czy zło? Jeśli chcesz się tego dowiedzieć – przeczytaj koniecznie!

2 komentarze:

  1. A ja nie oglądałam filmu :P Mam zamiar najpierw przeczytać książkę ;)
    Ale nie wiem czy tyle wytrzymam- w końcu gra tam Johnny! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. i jak, przeczytałaś już?;) czy obietnica dobrej gry aktorskiej wygrała?;)

    OdpowiedzUsuń