Arturo Pérez-Reverte, „Szachownica flamandzka”
Wydawnictwo Muza SA, Warszawa 2012 r.
Jakiś
miesiąc temu napisałam kilka słów na temat fenomenalnej książki A. Pérez-Reverte
pt. „Królowa południa”. Dziś znów
chciałabym opowiedzieć o jego twórczości.
„Szachownica flamandzka” to
lekki kryminał z historyczną wkładką, doprawiony nutą bajkowości (a nawet –
baśniowości), okraszony inteligentnym humorem. Jest tu siwo od dymu
papierosowego, nieco dekadencko – ale to chyba zasługa ludzi związanych ze
sztuką i wódką. Albo samej wódki i przyćmionych lamp. To książka wspaniała
pod względem doboru postaci. Obracamy się wśród ludzi wykształconych, czułych
na sztukę, którzy żywo interesują się pewnym obrazem.
Najważniejsza
jednak jest zagadka: kto zabił rycerza?
I kto zabija setki lat później? Przecież nie jest rzeczą możliwą, żeby słynny
malarz flamandzki, autor nieszczęsnego obrazu rzucił klątwę na swoje dzieło! A może
prawda sprzed wieków wcale nie chce, by ją odkryto…?
Niewątpliwie
ktoś zamordował rycerza Rogera D’Arras. Z wysokim prawdopodobieństwem można stwierdzić,
że zarówno ofiara jak i morderca zostali przedstawieni na obrazie van Huysa. Co
więcej, wygląda na to, że ów obraz powstał właśnie po to, by mordercę
zdemaskować!
Ale
– ale, nie tak prędko! Zagadka z obrazu ma II dno. Być może nie chodzi tylko o ustalenie,
kto jest mordercą, ale również – kto jest zwycięzcą rozgrywanej na obrazie
partii szachów.
„Ostatecznie wszystkie obrazy są
obrazami jednego obrazu, wszystkie lustra są odbiciami jednego lustra,
wszystkie śmierci są śmieciami jednej Śmierci.”
Początkowo
bohaterów w powieści jest niewielu:
Julia,
wzięta konserwatorka sztuki; odkryła, że pod wierzchnią warstwą farby ktoś
(niewątpliwie sam van Huys) ukrył owo „kto
zabił rycerza?”. Pije mocną, gorzką kawę, wypala całe tony papierosów. Ma umysł
trzeźwy, nawet gdy wypije za dużo, a mimo to marzy o Nibylandii.
Menchu,
kobieta wyzwolona, wieloletnia przyjaciółka Julii i właścicielka galerii; chce
obraz sprzedać. Zagadka sprzed lat dodaje pikanterii zbliżającej się aukcji, co
dla Menchu oznaczać może znaczny wzrost spodziewanych zysków.
Cesar,
najlepszy przyjaciel Julii, wybitny antykwariusz, miłośnik klasyki w jej
najlepszym wydaniu, elegancik jak się patrzy. Człowiek oczytany, rozmiłowany w
łacinie, z ogromnym dystansem do siebie i własnej orientacji. Dla niego
Julia na zawsze pozostanie małą księżniczką.
„Życie jest jak droga restauracja,
gdzie zawsze na koniec podsuwają ci rachunek, co wcale nie oznacza
konieczności zapomnienia o delicjach, których się wcześniej kosztowało.”
Równolegle
z nimi poznajemy osoby szachowego dramatu: wspomniany już przeze mnie Roger D’Arras,
rycerz, ofiara mordu; książę Ostenburga, a za razem przyjaciel rycerza; Beatrycze,
żona księcia, prawdopodobnie kochanka rycerza. Ich personalia ustalił Alvaro,
profesor i znawca historii, dawny kochanek Julii i… pierwsza współczesna ofiara
mordercy.
Po
stronie dobra stoi jeszcze Muñoz. Jest mistrzem szachowym, choć nie wygrał ani
jednej partii – mimo że okazji ku temu nigdy nie brakowało. Swoją drogą – kto rozpoczyna
grę dla samej gry, a nie dla jej rozstrzygnięcia? Czyż to nie szlachetne? Grać
i, mimo miażdżącej przewagi, nie pokonać przeciwnika?
W
powieści pojawiają się jeszcze osoby poboczne – uczeń Cesara oraz aktualny
pupilek Menchu. Na upartego, do ich grona można jeszcze dołączyć pewnego
staruszka, właściciela feralnego obrazu.
Wymieniłam
już sześciu potencjalnych morderców. A to jeszcze nie koniec. Zdecydowanie
najbardziej podejrzaną osobą jest bratanica staruszka i jej mąż-hazardzista,
który gotów jest zastawić własną duszę, byle tylko przez chwilę móc grać (w
karty, bo na szachy był zwyczajnie za głupi – albo takiego udaje).
Kto jest mordercą? Jaki jest motyw? Zabija z chęci zysku,
czy może wie coś, czego nie wiedzą inni? Kim będzie kolejna ofiara…?
„Prawda
jest jak doskonałe zagranie szachowe: istnieje, ale trzeba ją znaleźć. Po
upływie odpowiedniego czasu zawsze da się udowodnić.”
Jak widać, bohaterowie tworzą barwną mieszankę, z której musi
wyjść coś wybuchowego. I choć czasem może wydawać się, że już-już znamy
rozwiązanie, po kilku zdaniach jesteśmy od niego równie dalecy jak na początku
historii. Nawet jeśli odkryjemy kto zabił
rycerza, prawdziwy motyw będzie dla nas wielkim zaskoczeniem.
Uwielbiam Péreza! Za jego gry słowne (brawa dla tłumacza!),
za wiedzę, lekkie pióro, wartką akcję i inteligentne,
zawiłe intrygi! I za bohaterów, którzy czytają książki, którzy żyją nimi! Hm… i
za tych, którzy książek boją się jak diabeł wody święconej;)
Proszę mi wierzyć – książki autorstwa Péreza pochłania
się jednym tchem. Kto odważny, może śmiało podjąć wyzwanie szachowe i zanurzyć
się w opary farb, tytoniu i tajemnicy.
Och,
zapomniałam! Jest jeszcze tajemnicza blondynka – femme fatale. To ona
pośredniczyła między zabitym historykiem sztuki a Julią. Tak, tak, zawsze, gdy
działo się coś niesamowitego lub po prostu – strasznego – blondyna była blisko.
Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że może jej, jako osobie z zewnątrz, zależeć
na obrazie. Tylko po czyjej jest stronie…?