czwartek, 22 września 2011

wróciłam

jak w tytule. nie było mnie tutaj prawie przez miesiąc.
w tym czasie udało mi się przeczytać kilka książek wartościowych, jedną zupełnie beznadziejną i jedną przezabawną.
było trochę literatury kobiecej, jeden zarozumiały kocur i to, co Tygryski lubią najbardziej - fantasy. 
moja biblioteczka powiększyła się o kilka pozycji, które grzecznie czekają na swoją kolej. książki wypożyczone z biblioteki z górą miesiąc temu (wyrozumiałość pań bibliotekarek nie zna granic:D) czekają na wymianę. nie mogę się doczekać kolejnej wyprawy po nowe książki! mam nadzieję, że remont w mojej bibliotece już się skończył i katalog znów będzie ogólnodostępny.
wakacje już się kończą, a szkoda... nie żebym miała więcej czasu na czytanie, niż w roku akademickim. powiedziałabym raczej, że było go mniej. musiałam dostosować swój czytelniczy rozkład dnia do grafiku w pracy.
przemiła pani Ania pożyczyła mi dwie przepiękne i wzruszające książki Jodi Picoult (o jednej napiszę jeszcze dziś;)) i coś co zachwalała jako miłe czytadło do poduszki. mówiła: ""Kuchnia francuska" nie jest tak ciekawa jak te od Picoult, ale powinna ci się spodobać". okej, mogę spróbować, jestem otwarta na nowe propozycje. "kuchnia francuska" okazała się być... "Kuchnią Franceski"...;)
dredziasty Konrad pożyczył mi "Smokobójcę" Tomasza Pacyńskiego. powiem krótko: brakowało mi tego polskiego poczucia humoru i tych naszych strzyg, bazyliszków, elfów, smoków i piwska;))
mam nadzieję, że już nie będę musiała porzucać blogowania z powodu przygotowań do kampanii wrześniowej;) co prawda - czekała mnie tylko jedna bitwa, ale jednak poczucie własnej beznadziejności włóczyło się za mną przez całe wakacje. wyniki dopiero jutro, ale chyba się udało. oby...;)
przepraszam za tak długą przerwę;) obiecuję, że się poprawię i wkrótce nadrobię zaległości:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz