piątek, 17 czerwca 2011

strach ma oczy większe niż noc

Beata Szymura, „Inna” 


Jak to się dziej, że w wielu szkołach, w rożnych klasach, zawsze jest jakiś kujon, błazen, nieuk albo obiekt kpin?
Majka, główna bohaterka kolejnego opowiadania Beaty Szymury, jest właśnie taką ofiarą. Cała klasa z niej drwi na potęgę, każdy jej dokucza, wszyscy ją wyśmiewają. No, prawie wszyscy. Wyjątkiem jest Ewa, która siedzi z Majką w ławce – tylko ona traktuje dziewczynę poważnie.
Dziewczyny spędzają ze sobą wszystkie przerwy między kolejnymi lekcjami, po szkole przesiadują u Majki w domu. Niestety, mama naszej Innej jest przeciwna tej znajomości i przyjaźni łączącej dziewczyny. Nie wiedzieć czemu, nie przepada za przyjaciółką swojej córki.
Być może powodem tej niechęci jest fakt, że Ewa jest w mieście nowa, ale  możliwe, że główną przyczyną jest ojciec Ewy – skończony alkoholik i tyran.
Ewa jest dla Majki oparciem w chwilach trudnych, choć czytelnikowi może wydawać się, że to właśnie jej należałoby współczuć, że to właśnie ona jest najbardziej poszkodowana przez los. Ojciec alkoholik bije ją regularnie, a ona, nie radząc sobie z własnymi koszmarami okalecza się:
„Wiesz, to tak boli, kiedy uderza mnie świadomość beznadziei mojego życia, tego że świat nie jest w stanie mnie zrozumieć, że nigdzie nie pasuję. I jeszcze ojciec z tymi swoimi atakami agresji. Nie wytrzymałam, wzięłam żyletkę. Kocham to uczucie ulgi, które mi to daje.”
Maja tak  mówi o swojej przyjaciółce:
„Kiedy jesteśmy w szkole to ona daje mi siłę, ale gdy zostajemy same czuję, że to ja muszę się nią opiekować. Wśród innych jest przebojowa, zaradna, nie przejmuje się niczym. Ale tylko tu, w ukryciu, widzę jaka jest naprawdę. Uzupełniamy się pod tym względem.”
Dziewczyny planują wspólną ucieczkę – od wstrętnych ludzi z klasy, od okrutnego ojca, rodziny, która przestała spełniać swoje podstawowe funkcje społeczne. Ich rodzice zapomnieli, że dzieci potrzebują ciepła, że nastolatki potrzebują skumulowanej dawki zrozumienia albo przynajmniej – by ich nie potępiano za wszystko co robią.
„(…) dorośli mają tendencję do zawodzenia w najtrudniejszych momentach.”
„Chcę do miejsca, w którym będę bezpieczna. Gdzie nie będzie oczekiwała mnie banda tych matołów ze szkoły, którzy w każdym odstępstwie od, przez siebie samych ustalonej, normy widzą powód do znęcania się, gdzie nie będę musiała obrywać od niepoczytalnego ojca za to, że w ogóle istnieję, będę z dala od jego spoconych, ciężkich dłoni i przyprawiającego o ciarki sapania. Marzy mi się ucieczka od tego wszystkiego, pozostawienie za sobą utrapień. Oderwanie się, rozumiesz? Świat skomasowanego dobra.
Nie musi mówić nic więcej. Popieram ją i wiem jak przekuć jej marzenia – nasze – na rzeczywistość.
- Kiedy? – zadaję tylko to jedno, decydujące pytanie. Nie mamy nic do stracenia, wiemy o tym obie. Nie możemy tu dłużej funkcjonować, zło zalewa nas, tłamsi. Jeżeli nie przerwiemy tego stanu – udusimy się. Czeka nas długa, bezlitośnie rozwlekła agonia.”
To krótkie opowiadanie niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny, choć (niestety) w większości są to uczucia przygnębiające, negatywne.
Długo zastanawiałam się, jak napisać o „Innej”, by nie powtarzać tego co już zostało o niej powiedziane. Zajęło mi trochę czasu dochodzenie do siebie po przeczytaniu tego tekstu. Mimo swoich niewielkich rozmiarów nie jest to lektura lekka, jaką można spokojnie czytać przed snem.
Jak już kiedyś pisałam, jestem pod wrażeniem warsztatu autorki, sposobu, w jaki prowadzi narrację, jak buduje napięcie i sprawia, że niepewność narasta z każdym kolejnym zdaniem.
Beacie życzę kolejnych tak dobrych i poruszających opowiadań, a nam czytelnikom – ich książkowego wydania.

Beata Szymura prowadzi bloga, a recenzje jej opowiadań można przeczytać między innymi na portalu wydaje.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz